poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 16

Ten taki dłuższy :) Czy lepiej, gdy są rzadziej, ale dłuższe czy krótsze, ale często?????
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Około godziny 14 Camila opuściła budynek szpitala, a ja zostałam sama. Sama z tą plątaniną myśli: kim jest ten Marco? Dlaczego ja go nie pamiętam? Może nie był na tyle ważny... Pamiętałam Tomasa. Te jego piękne oczy wypełnione troską oraz... miłością. Już je kiedyś widziałam, ale kiedy? Nie lubię tego uczucia, nie mogę niczego sobie przypomnieć. To takie uczucie niepamięci. Szkoda mi także tego, że przegapiłam mój pierwszy dzień w Studio. Do sali wszedł lekarz.
- Dzień dobry panno - spojrzał na kartkę - Castillo.
- Resto - poprawiłam go.
- Ah tak, racja panna Violetta jest w sali obok - mówił cały czas spoglądając na kartkę. - Dobrze, więc tak, nie mamy numeru do rodziców. Nie jesteś zarejestrowana u lekarza w Buenos Aires?
- Nie - odparłam.
- Hmm... Gdzie rodzice mieszkają?
- We Włoszech - lekarz się zdziwił. - Jestem pod opieką kuzyna. Jest dorosły.
- Masz numer? - numer... świetnie... po prostu cudownie! Ciekawe o czym będą rozmawiać. Może o tym, że Luca nie wie o tym, że jestem tu sama! Nie mogłam mu dać tego numeru. Wymyśliłam plan. Według niego miałam dać lekarzowi lewy numer i gdy on podejdzie do telefonu ja ucieknę z budynku. Wzięłam kartkę i długopis, po czym zapisałam dziewięć przypadkowych cyfr. Podałam lekarzowi, a ten wyjął z kieszeni telefon! On wcale nie miał zamiaru wyjść. Co tu robić, co tu robić? Mam!
- Mogę wyjść do toalety? - gdy lekarz skinął głową chwyciłam torebkę i spokojnym krokiem podeszłam do wyjścia, ale korytarzem biegłam jak szlona i wpadłam na jakąś dziewczynę. Miała śliczne brązowe włosy i piękną podłużną twarz. Oczy także były niczego sobie.
- Aj, przepraszam Cię najmocniej! - pomogłam dziewczynie wstać i przepraszałam ją za zaistniałą sytuację.
- Nic się nie stało - mówiła otrzepując spódniczkę z kurzu. - Jestem Violetta - wyciągnęła do mnie rękę.
- A ja Francesca - uścisnęłam ją i mówiłam dalej. - ale mów mi Fran.
- W takim razie mi Vilu - uśmiechnęła się.
Wyszłyśmy z budynku. Violettę przed chwilą wypisali, była na regularnych badaniach serca. Obok szpitala znajdowała się klinika z wydziałem kardiologii. Jakiś czas słyśmy tak i rozmawiałyśmy, aż w końcu dotarłyśmy pod dom rodziny Castillo. Mieścił się tylko 2 przecznice dalej od mojego mieszkania. Wymieniłyśmy się telefonami i pożegnałyśmy się. Violetta jest bardzo miłą i skromną osóbką. Przypadła mi do gustu. W końcu nie da się nie lubić kogoś, kto się ciągle uśmiecha.
Dotarłam do domu. Dobrze, że chociaż pamiętam gdzie mieszkam. Wyciągnęłam z torebki klucz, po czym włożyłam go do zamka i przekręciłam o 360 stopni. Weszłam do mojego pokoju. Rozglądnęłam się. W domu panowała cisza, jednak w mojej głowie słychać było melodię. Najpiękniejszą na całym ściecie. Spojrzałam na komodę. Mój wzrok przykuło niewielkie żółte pudełeczko ze zdjęciem. Podeszłam bliżej i zaczęłam się mu przyglądać. Znajdowałam się na nim ja i jakiś chłopak. Otworzyłam pudełeczko. W środku na niebieskim materiale znajdowała się bransoletka z pięknym napisem: Ocean nas nie rozdzieli! Upuściłam pudełko na ziemię. Melodia ucichła. Niebieski materiał wypadł, a pod nim była mała zwinięta karteczka. Rozwinęłam ją i zaczęłam czytać:
Nigdy nie wiemy jak zacząć trudne rozmowy... Jednak najlepiej być po prostu szczerym.
Obiecałem Ci, że ocean nas nie rozdzieli, lecz to bardzo trudne być tak dakeko od osoby, którą się kocha. Codziennie myślę, że chciałbym cię tu zobaczyć, uścisnąć i uśmiechnąć się... lecz to niemożliwe. W każdej sekundzie mojego życia myślę nad sposobem aby Cię zobaczyć.
Chociaż jesteśmy daleko od siebie, wiem że jesteś obok mnie. Kocham Cię i nigdy o Tobie nie zapomnę. 
Marco.

Marco! To on! To o nim zapomniałam! Ale czy da się zapomnieć o kimś kogo się kochało?! Chciałabym sobie teraz przypomnieć... każdy kawałeczek mojego życia, o którym zapomniałam. Usiadłam na krześle przysuniętym do biurka. Na blacie leżała kartka z fragmentem tekstu "Otro día mas". Chwyciłam długopis. Jeszcze raz spojrzałam na list od Marco i przepisałam kilka zdań. Poszłam wziąć prysznic. Cały czas myślałam: "Dlaczego ja go nie pamiętam?". Nie da się przecież tak po prostu zapomnieć o miłości. Położyłam się do łóżka. Nie chciało mi się jeść kolacji. Nie miałam nastroju. Założyłam słuchawki i zaczęłam słuchać muzyki. W końcu zasnęłam. Przyśnił mi się chłopak ze zdjęcia. Siedzieliśmy na polanie, na gryzącym kocu w czerwono-białą kratkę.
- Dlaczego mnie nie pamiętasz? - zapytał Marco.
- Pamiętam - odparłam, nawet nad tym nie myśląc. Nagle przypomniałam sobie. Jakby te wspomnienia cały czas były w mojej głowie...
- Kocham Cię Francesco - wyznał chłopak.
- Ja... - nie zdążyłam odpowiedzieć, ponieważ rozmazał mi się obraz i obudziłam się w moim pokoju. - Ja Ciebie też, Marco - dokończyłam
Wygramoliłam się z łóżka i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Była godzina 8. Miałam godzinę, aby zjeść śniadanie, ubrać się i dojść do Studia. Zeszłam po schodach i otworzyłam lodówkę. Połowa otwartego od tygodnia jogurtu, spleśniały pomidor...
- Hmmm... Dzisiaj chyba zjem na mieście - pomyślałam, po czym ubrałam się i skierowałam się w stronę Resto Baru.
- Francesca, jak tam się miewasz - przywitał mnie Luca, gdy usiadłam przy ladzie.
- Dobrze - odparłam, chociaż nie byłam pewna, czy to prawda.
- Więc co Cię tutaj sprowadza?
- Śniadanie - uśmiechnęłam się - W lodówce pusto, więc... chyba zamówię naleśniki z malinami. - uwielbiam maliny! W każdej postaci!
- Dobrze, za 5 minut będą gotowe - powiedział, po czym wyszedł. Wzięłam do ręki telefon i z nudów jeździłam po kartach.
- Fran? - odezwał się słodki głos za moimi plecami. Ewidentnie należał do jakiejś dziewczyny. Odwróciłam się i zobaczyłam śliczną brunetkę.
- Violetta! Cześć, miło Cię widzieć.
- Ciebie też - uśmiechnęła się - Co tutaj robisz?
- Zaraz będę jeść śniadanie - dosiadła się.
- Co zamówiłaś - zapytała patrząc na menu.
- Naleśniki z malinami.
- To ja też je poproszę - powiedziała, gdy kelner przyniósł moje zamówienie.
Po posiłku pożegnałam się z Vilu i poszłam do Studia. Przy wejściu stała Camila i wpatrywała się w jakiegoś chłopca przytulającego... Ludmiłę?!
- Cześć Cami - dziewczyna podskoczyła ze strachu.
- O jeju, Fran nie straż mnie tak!
- Przecież stoję tu już od minuty - dziewczyna cały czas patrzyła na tego chłopaka. - Kto to? - zapytałam.
- Ale kto? - Naprawdę?!
- No ten chłopak w którego się tak namiętnie wpatrujesz?! - prawie krzyknęłam.
- Oj Fran, ale ty jesteś ciekawska - pokręciła głową, po czym pociągnęła mnie za rękę, prowadząc do auli. Camila usiadła na scenie.
- Więc? - dopytywałam się.
- To jest León i jego dziewczyna, znana ci już, Ludmiła - odpowiedziała, co chwilę patrząc na korytarz,czy na pewno nikt nie idzie.
- Podoba Ci się León! - domyśliłam się.
- Nie! - krzyknęła, po czym od razu tego pożałowała, gdyż do sali wszedł Pablo, uciszający Camilę. - Nie, no coś ty. Ja po prostu... kocham miłość! Nie mogę nie patrzeć na zakochanych uczniów, którzy przytulają się, całują... - Camila wstała i zaczęła wymieniać rozmarzając się.
- Cami! - krzyknęłam i pstryknęłam palcami przed twarzą, aby się ocknęła.
- Fran? Czy byłaś kiedyś zakochana? - zapytała i nie czekając na odpowiedź mówiła dalej. - Jak ja bym chciała spotkać kogoś takiego... Byłby troskliwy... - te jakże głębokie przemyślenia Camili za bardzo przypominały mi o Marco. Gdybym jej po prostu powiedziała, że nie chcę rozmawiać na temat miłości, zaczęłaby mi ględzić i ględzić, więc postanowiłam zwyczajnie wyjść. Spuściłam głowę i zaczęłam przyglądać się moim butom. Niestety wpadłam na kogoś ubranego w niebieską koszulę. Odbiłam się od niego i upadłam na ziemię. Na początku zakręciło mi się w głowie, zobaczyłam przed sobą czyjąś dłoń. To był León. To na niego wpadłam. Skorzystałam z pomocy chłopaka.
- Nic Ci się nie stało? - zapytał.
- Nie. Chyba jestem cała - uśmiechnęłam się.
- To dobrze. Jak masz na imię? - zapytał po chwili.
- Fran, to znaczy Francesca - poprawiłam się.
- Ładnie - skomentował - Ja jestem...
- León - przerwałam mu.
- Dokładnie - zaśmiał się - Skąd wiesz?
- Camila mi powiedziała.
- Torres?! - zdziwił się.
- Tak - zawtórowałam mu, chociaż chyba nie w ten sam sposób - Co jest w tym takiego dziwnego?
 Zadzwonił dzwonek.
- Jaką masz teraz lekcję? - zapytał.
- Śpiewu. Nie zmieniaj tematu! - nakazałam.
- Ja też, to... może chodźmy, bo się spóźnimy - ruszył przodem. Coś mi się tutaj nie podoba. O co mu chodziło? Weszłam do klasy, na środku stała uśmiechnięta nauczycielka.
 - Dzień dobry robaczki - powiedziała Angie nadal z wielkim uśmiechem na twarzy. - Najpierw chciałam powitać nowych uczniów, ponieważ wczoraj nie udało nam się spotkać. Dobrze, więc może zacznijmy od naszego ostatniego ćwiczenia. Umawialiśmy się na dziś prawda?
- Tak - odpowiedziała chórem klasa.
- To kto zacznie? - zapytała nauczycielka.
- My! Na początek gwiazdy. Potem może wyjść reszta. Nie obchodzi mnie w jakiej kolejności! - z
tłumu wypadła Ludmiła, ciągnąca za sobą biednego Leóna. Gdy dziewczyna się obróciła chłopak... mrugnął do mnie?! To nie było takie zwykłe mrugnięcie, jak do koleżanki, czy nawet przyjaciółki.
- León graj! - rozkazała. Brunet posłusznie wykonał polecenie. Ułożył palce na klawiszach i zaczął na nie naciskać. Taką prostą czynnością stworzył coś niezwykłego. Robił to z takim spokojem, jakby to była dla niego najprostsza rzecz na świecie. Cały czas na mnie patrzył, a ja nie mogłam oderwać wzroku od jego rąk. Co chwilę jednak spoglądałam na jego twarz. León nie był przeciętnym chłopakiem. W brew temu, że chodzi z Ludmiłą jest miły. Jego uśmiech promieniował w moją stronę. Camila nie pozwala mi mówić o chłopaku, że jest "ładny", bo "ładny to może być gej", więc jest przystojny. Ludmiła śpiewała piosenkę o tytule "Destinada a brillar". Była bardzo płytka. Mówiła o tym, że Ludmiła jest najjaśniejszą gwiazdą i nikt nie może się z nią równać etc. Po nich przyszła kolej na Camilę i Maxiego. Zaśpiewali piosenkę "Juntos somos mas". Potem wystąpili inni uczniowie, których nie znałam. Po występie Angie rozpoczęła lekcję. Przypomniała nam podstawowe informacje o wdechu, kontrolowaniu przepony, etc., etc. Gdy Angie "się produkowała" León przesiadł się bliżej mnie. Czułam się trochę nieswojo. Może źle to odbieram, ale nie podoba mi się to wszystko. Dostaliśmy ćwiczenie, w którym musieliśmy dobrać się w 2-3 osobowe grupy i wykonać utwór wykonany przez Angie. Miała piękny głos. Taki czysty, taki... taki... Nie da się tego wyrazić słowami. Potem kobieta poprosiła Naty o rozdanie tekstu. Gdy podawała mi kartkę, Ludmiła wyrwała ją i rozpoczęła swoją paplaninę.
- Och Fran to ci nie będzie potrzebne - powiedziała drąc kartkę.
- Ludmiła! Możesz mi powiedzieć co robisz?! - krzyknęła Angie.
- Trzymaj Fran - Naty podała mi kolejny egzemplarz.
Po tym całym przedstawieniu wyszliśmy na korytarz. Następna lekcja miała być z Beto - nauczycielem gry na instrumentach. Podczas przerwy Pablo zwołał nas do auli, gdzie rozdał nowym uczniom kluczyki do szafek. Antonio - właściciel Studia oraz jego dyrektor - ogłosił swój wyjazd do Hiszpanii oraz awans Pablo na stanowisko dyrektora. Gdy nowy dyrektor ogłosił, że możemy się rozejść, poszłam zobaczyć moją nową szafkę. Tak jak reszta była koloru fioletowego. Nic nadzwyczajnego. Włożyłam do środka torebkę i zamknęłam, po czym klucz włożyłam do kieszeni. Chciałam poszukać Cami i trochę się jej wygadać. Zrobiłam kilka kroków na przód i zauważyłam ją na końcu korytarza. Szłam w jej kierunku. Chyba z kimś rozmawiała. Po chwili zaczęła śmiać się do niej... albo niego. Ale kto to był? Drzwi zasłaniały tą osobę. Nagle uchyliły się blond włosy. Znowu Ludmiła. Znowu ją męczyła? No ciekawe! Odwróciłam się na pięcie. Nie wierzę, że jej zaufałam. Podniosłam głowę. Przy wejściu zobaczyłam Violettę.
- Może chociaż z nią uda mi się porozmawiać! - pomyślałam. Dziewczyna upuściła swój fioletowy pamiętnik. Podszedł do niej León i jej pomógł. Po czym zaczęli ze sobą rozmawiać. Cała ta sytuacja wyglądała jakby chłopak ją podrywał. - Świetnie! Nie dość, że mam fałszywą przyjaciółkę, to jeszcze zakochałam się w podrywaczu! - powiedziałam pod nosem. Te słowa wyszły ze mnie tak... automatycznie? Nie myślałam nad tym. Czy ja naprawdę się w nim zakochałam?
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
No i jest :) Piszcie, jaki ma być następny *-* :) Długi, czy krótki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za komentarze ;*