wtorek, 1 kwietnia 2014

Mała informacja + Rozdział 15 [ aktualizacja ]

Przepraszam, że wczoraj nie wstawiłam, ale ani sekundy nie było mnie w domu. Do 14 biegi, potem 2h na zjedzenie obiadu, przebranie się na mecz i dojście na zbiórkę. Jeszcze zostało mi dokończenie rozdziału, więc RACZEJ jutro wstawię. Mam nadzieję, że będziecie zadowoleni, bo jest dłuższy niż poprzednie :)
PS. Wygraliśmy z Lechią 1-0 !!! :)
 ★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
Tak myślę sobie, chyba wezmę przykład z takiej Val, Alby... zrobię wam warunek... Do 12 kwietnia (biegi i mecz ;3) nie wstawię następnego rozdziału, no chyba że będą przynajmniej 2 komentarze (tylko 1 od 1 osoby c'nie :)) pod tym postem. A tak na serio to nie mam zbytnio pomysłu, ale to z warunkiem jest całkiem ciekawe, więc czekam :) Na zachętę łapajcie rozdziała n.n :
★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
- Emm - zająknęła się... ta osoba! - Więc to jest moja bliźniacza siostra Ana. JA jestem Lisa.
- Ohh, to... to ty masz siostrę?! - zapytałam mocno zdziwiona zaistniałą sytuacją.
- Niestety - odpowiedziała z bólem w oczach, po czym zwróciła się do policjanta. - Co znów zrobiła?
- Próbowała okraść sklep obuwniczy - odrzekł. Dziewczyna spojrzała błagalnie na złodziejkę. - Ahh, nie wierzę w to - załamała się i zaczęła płakać.

 - Dobrze, spokojnie. Pani siostra może już iść. Ale ostrzegam Cię młoda damo - zwrócił się do sprawczyni - jeśli to się powtórzy to nie będzie dobrze.
- Ale się boję! -zakpiła sobie.
- Ana! - zganiła ją siostra. - Dzięki Fran za wszystko - podziękowała mi, po czym poszła. Tyle kłopotów i problemów, tyle błędów, tyle upadków... Dlaczego życie jest takie trudne?! Zamknęłam oczy. Czasami chciałabym, aby czas się zatrzymał, aby nic się nie liczyło, chciałabym poczuć spokój, poczuć, że nic mnie tu nie trzyma, że... Cami krzyknęła moje imię i mocno mnie popchnęła. Tak niefortunnie upadłam, że przy okazji skręciłam nogę w kostce o krawężnik. Tak myślę, bo w końcu lekarzem nie jestem. Otworzyłam oczy. Przed nimi przeleciał mi czerwony samochód. No tak, jakby tego było mało właśnie byłam krok od śmierci. Oparłam głowę o chodnik i leżałam tak przez chwilę... albo dłużej... straciłam rachubę czasu. Znów usłyszałam moje imię. Tym razem był to męski głos. Jednak ja już nie kontaktowałam. Ocknęłam się w ramionach... Tomasa! Skąd on się tu wziął? Mój książę na białym koniu.
- Fran! Fran obudziłaś się! Camila! Chodź tutaj! - krzyczał, a ja tylko wpatrywałam się w tą jego piękną twarz, piękne oczy, usta, nos, tak ogólnie to cały był piękny, łącznie z charakterem. Był troskliwy, opiekuńczy, miły... zupełnie jak... Marco. Stare rany wciąż jeszcze się nie zagoiły. - Fran! Fran powiedz coś! - rozkazał, gdy zauważył, że znów odpływam.
- To... mas? - wymamrotałam, po czym zamknęłam oczy. Potem usłyszałam tylko sygnał karetki oraz głos Camili:
- Już przyjechali!

Obudziłam się w szpitalu. Pokój był cały biały, było tutaj całkiem przyjemnie, chociaż pachniało... no cóż jak u lekarza! Po mojej prawej stronie siedział Tomas, przede mną Maxi, a po lewej stronie od łóżka do okna i od okna do łóżka w te i we w te chodziła Camila.
- Co się dzieje? - zapytałam.
- Fran! Obudziłaś się kochana - objęła mnie Camila. - Masz zwichniętą kostkę oraz lekki uraz głowy, ale to nic poważnego, w najgorszym razie krótkotrwałe zaniki pamięci.
- Najważniejsze, że nic poważnego - skomentował Tomas. Każde wypowiedziane słowo miało swoją własną, niepowtarzalną melodię. Zakochałam się w jego głosie już podczas wspólnych wakacji, teraz te uczucia odżyły.
- Myślę, że nie mam tych zaników. Głowa mnie trochę boli i noga, to wszystko.
- A ja myślę, że nie wiedziałabyś o tym, że czegoś nie pamiętasz - obalił moje twierdzenie Maxi. A reszta przyznała mu rację.
- Słuchajcie, ja muszę już iść, mam robotę, ale odwiedzę Cię jeszcze Fran, obiecuję - pożegnał się, po czym pocałował mnie w policzek. Wtedy poczułam się dokładnie tak samo, jak wtedy, na ulicy: czas się zatrzymał, nic się nie liczyło, poczułam spokój, poczułam, że nic mnie tu nie trzyma. Lecz gdy wyszedł poczułam ból. Ten sam, który czułam, gdy przewracałam się o krawężnik, gdy zamykałam oczy... Podobno ból psychiczny odczuwany jest dokładnie tak samo, jak fizyczny. Spojrzałam na moich przyjaciół. W ich oczach widać było troskę.
- Właśnie, Camila czy poinformowałaś kogoś o naszej nieobecności w Studiu? - zauważył Maxi.
- Nie.
- Ahhh, to może pójdę tam, a ty zostań - zaproponował, po czym wyszedł.
- Jak się czujesz? - zapytała po chwili dziewczyna.
- Dobrze, trochę boli mnie głowa i kostka, ale...
- Nie o to mi chodzi - zrobiłam wielkie oczy. Skoro nie o to, to o co? - Lisa, Ana, Federico, Marco, Tomas...
- Kto? - zdziwiłam się.
- Tomas?
- Nie, wcześniej.
- Marco?
- Tak, kto to?
- Nie pamiętasz?! - krzyknęła, po czym zakryła usta dłonią.
- Nie - odparłam - a powinnam? - o co jej chodzi? Może jednak mam te zaniki? Ale kim jest ten Marco?

★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★★
A jeśli będzie więcej kom. to kolejny rozdział będzie dłuższy :) 

1 komentarz:

  1. hej ;) przepraszam, że nie skomentowałam twojego ostatniego rozdziału... ale zawiesił mi się net i nie mogłam...
    rozdział świetny jak zawsze zresztą ;)
    ciekawa jestem czy Fran przypomni sobie kim był dla niej Marco...
    mam nadzieję, że tak xD
    czekam na następny i zapraszam do mnie ;)

    //Natalia x (dawniej Nati Verdas)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarze ;*