- Ohhh, co takie smutne? Nie dostałaś się? - podeszła do nas Ludmiła - No widzisz, trzeba było mnie słuchać ja się nigdy nie mylę!
- No więc to był twój pierwszy raz, ponieważ Francesca będzie się tutaj uczyć.
- Co? Przecież... przecież takie beztalencie nie może przebywać tak blisko takiej wspaniałej supernowej! - była bardzo wkurzona. Po chwili "pożegnała się" z nami swoim tekstem i pstryknięciem palcami, chwilę później zobaczyłyśmy, jak wchodzi do pokoju nauczycielskiego. Usłyszałyśmy jakieś hałasy, po czym tarantula w towarzystwie średniego wzrostu mężczyzny wyszli z pomieszczenia. Kierowali się w naszą stronę. Nie tryskała od nich pozytywna energia, wręcz przeciwnie. W końcu się zatrzymali.
- Francesco Resto! - krzyknął mężczyzna - Oficjalnie informuję Cię, że do listy wkradł się błąd! Nie zostałaś przyjęta do tej szkoły! - nie mogłam nic powiedzieć. Tak bardzo ucieszyłam się, że mogę uczyć się w takiej szkole jak ta. Przed oczami przeleciały mi wszystkie przykre chwile, które zdarzyły się w domu. Teraz miałabym tam wrócić?!
- Ojej, jest mi tak przykro Fran - udawała Ludmiła. Wcale nie było jej przykro, to przez nią Gregorio zmienił wyniki. A może naprawdę wkradł się błąd? Może Fede nie miał racji?
- Ludmiła odejdź, jesteś okropna! - krzyknęła Camila i pobiegła do pokoju nauczycielskiego. Nie chciałam tutaj siedzieć, widzieć to wszystko. Wybiegłam z budynku. Kierowałam się w stronę parku. Łzy znów zaczęły kapać. Zawiodłam się. Zawiodłam się na sobie. Myślałam, że mi się uda, a tu okazuje się, że jestem beztalenciem, jak to powiedziała tarantula. Los chyba bardzo mnie nie lubi. Co ja mu takiego zrobiłam. Żyję we własnym świecie i nikomu nie przeszkadzam. Kiedy jeszcze byłam mała, mama mówiła mi, że nigdy, ale to nigdy nie wolno przestać wierzyć, że nam się uda. Trzeba gonić za marzeniami. Trzeba je dogonić, a to nie jest łatwe. One uciekają nam w każdy możliwy kierunek. Może w Mediolanie, może tam mi się uda. Skierowałam się w stronę domu. Zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam się na łóżku. Popatrzyłam na mój pokój. Nie wypakowałam jeszcze wszystkiego. Łatwiej będzie się spakować z powrotem. Byłam już gotowa. Mój tata zawsze twierdził, że podróże to sposób na ucieczkę od problemów. Ale gdzie ja chciałam lecieć?! Jak najdalej stąd - pomyślałam.
********************************************************
Spokojnie, spokojnie już piszę NORMALNY rozdział :).
no, to mnie zaskoczyłaś i to porządnie ;)
OdpowiedzUsuńrozdział super jak zawsze ;*
biedna Fran :(( mam nadzieję, że to się zmieni xD
//Nati