Prawie 3 godziny zwiedzałyśmy Buenos Aires z Lisą. Potrafi naprawdę ciekawie opowiadać. To miasto jest takie piękne i interesujące. Chyba się w nim zakochałam! Cóż może Fede miał rację, że w końcu się przyzwyczaję do innego miejsca. Gdy zobaczyłyśmy już chyba wszystko, pożegnałyśmy się i poszłyśmy do domów. Był wieczór. Zadzwoniłam, poprzez Skype'a, do brata i zaśpiewałam mu moją piosenkę na przesłuchanie. Napisałam ją tej nocy, gdy nie mogłam zasnąć. Czyli wczoraj. Nosiła tytuł: Para Siempre. Napisałam ją myśląc o tym wszystkich słowach otrzymanych na lotnisku. Mój brat pokochał tą piosenkę. Popłakał się przed komputerem! Wyznał mi także, że rodzice nawet nie zauważyli braku jednego z domowników. Pożegnaliśmy się, po czym przerwałam połączenie. Wzięłam do ręki kartkę i długopis. Zaczęłam pisać tekst kolejnej piosenki. No właśnie zaczęłam. Napisałam dwa wersy, ale już czuję, że to będzie hit. Już ten początek jest wyjątkowy, ma w sobie to coś!
Creo que el deseo más grande que tengo es volar
Realmente me ayudaría a acercarme a ti, a ti
[tłum. Myślę, że moim największym pragnieniem jest latać
To naprawdę pomaga mi zbliżyć się do Ciebie]
Na tym skończyłam. Poszłam się umyć, wyciągnęłam słuchawki i poszłam spać.
Następnego dnia wstałam wyjątkowo wcześnie. Doprowadziłam się do ładu, jeszcze raz przećwiczyłam piosenkę i ruszyłam w stronę Studia21. Już na placu powitał mnie głos rudowłosej. Ubrana w śliczne stroje. Włosy ozdobione opaską. Tym razem była w towarzystwie, niższego od niej, bruneta w czapce z daszkiem.
- Hej - uśmiechnęła się - Już myślałam, że nie przyjdziesz. Nawet nie zdążyłam Ci się przedstawić. Jestem Camila, ale mów mi Cami. To jest Maxi - wskazała na rapera.
- Ja jestem Francesca. To znaczy Fran - odwzajemniłam ich promienne uśmiechy.
- Przyszłaś na egzaminy? - dopytywał się Maxi.
- Tak - odparłam.
- Co zaśpiewasz? - zapytała dziewczyna.
- Moją piosenkę - popatrzyli na siebie z miną pełną podziwu.
- Powiedz, jesteś z Europy? Masz akcent, taki hmmm... - zamyśliła się dziewczyna.
- Włoski? - odezwał się po chwili chłopak.
- Tak, jestem Włoszką.
- Haha, wiedziałem - krzyknął.
- Chodźmy na korytarz. Nie wiadomo, kiedy będą Cię wołać - weszliśmy do pomieszczenia. Wszędzie było kolorowo. Cudownie!
- Francesca Resto! - odezwał się wysoki mężczyzna.
- To ja - powiedziałam.
- Prosimy - odparł, wchodząc do pomieszczenia.
- Powodzenia - powiedzieli moi nowi znajomi.
- Dzięki.
Zaczęło mi się kręcić w głowie i zrobiło mi się niedobrze. Nigdy wcześniej nie miałam TAKIEJ tremy. Myśl o Fede! Popatrz w niebo i wyobraź sobie mnie tam! - tak brzmiały jego słowa pożegnania. One dodawały mi siły. Czułam, że stoi tuż koło mnie. Dlatego też użyłam ich w piosence, którą zaraz miałam wykonać.
- Co nam zaśpiewasz Francesco? - odezwała się młoda kobieta.
- Moją własną piosenkę - odrzekłam, a po chwili dodałam - Para Siempre.
- Dobrze - uśmiechnęła się kobieta - Przygotuj się, a jak będziesz już gotowa to zaczynaj.
Zabrzmiały pierwsze dźwięki, zaczęłam śpiewać. Starałam się, aby wszystko wyszło perfekcyjnie.
Creo que el deseo más grande que tengo es volar
Realmente me ayudaría a acercarme a ti, a ti
[tłum. Myślę, że moim największym pragnieniem jest latać
To naprawdę pomaga mi zbliżyć się do Ciebie]
Na tym skończyłam. Poszłam się umyć, wyciągnęłam słuchawki i poszłam spać.
Następnego dnia wstałam wyjątkowo wcześnie. Doprowadziłam się do ładu, jeszcze raz przećwiczyłam piosenkę i ruszyłam w stronę Studia21. Już na placu powitał mnie głos rudowłosej. Ubrana w śliczne stroje. Włosy ozdobione opaską. Tym razem była w towarzystwie, niższego od niej, bruneta w czapce z daszkiem.
- Hej - uśmiechnęła się - Już myślałam, że nie przyjdziesz. Nawet nie zdążyłam Ci się przedstawić. Jestem Camila, ale mów mi Cami. To jest Maxi - wskazała na rapera.
- Ja jestem Francesca. To znaczy Fran - odwzajemniłam ich promienne uśmiechy.
- Przyszłaś na egzaminy? - dopytywał się Maxi.
- Tak - odparłam.
- Co zaśpiewasz? - zapytała dziewczyna.
- Moją piosenkę - popatrzyli na siebie z miną pełną podziwu.
- Powiedz, jesteś z Europy? Masz akcent, taki hmmm... - zamyśliła się dziewczyna.
- Włoski? - odezwał się po chwili chłopak.
- Tak, jestem Włoszką.
- Haha, wiedziałem - krzyknął.
- Chodźmy na korytarz. Nie wiadomo, kiedy będą Cię wołać - weszliśmy do pomieszczenia. Wszędzie było kolorowo. Cudownie!
- Francesca Resto! - odezwał się wysoki mężczyzna.
- To ja - powiedziałam.
- Prosimy - odparł, wchodząc do pomieszczenia.
- Powodzenia - powiedzieli moi nowi znajomi.
- Dzięki.
Zaczęło mi się kręcić w głowie i zrobiło mi się niedobrze. Nigdy wcześniej nie miałam TAKIEJ tremy. Myśl o Fede! Popatrz w niebo i wyobraź sobie mnie tam! - tak brzmiały jego słowa pożegnania. One dodawały mi siły. Czułam, że stoi tuż koło mnie. Dlatego też użyłam ich w piosence, którą zaraz miałam wykonać.
- Co nam zaśpiewasz Francesco? - odezwała się młoda kobieta.
- Moją własną piosenkę - odrzekłam, a po chwili dodałam - Para Siempre.
- Dobrze - uśmiechnęła się kobieta - Przygotuj się, a jak będziesz już gotowa to zaczynaj.
Zabrzmiały pierwsze dźwięki, zaczęłam śpiewać. Starałam się, aby wszystko wyszło perfekcyjnie.
Me quedé a pensar qué difícil es
En mi corazón ya sé que te extraño y
Que no puedo olvidar todo lo que vivimos
Esto es lo que soy, una chica sencilla
Y no voy a dejar de sonreír así
En mi corazón ya sé que te extraño y
Que no puedo olvidar todo lo que vivimos
Esto es lo que soy, una chica sencilla
Y no voy a dejar de sonreír así
Mira el cielo e imagíname ahí
Mira al lado tuyo ahora ven y
Sé que es raro, el amor es así
Nunca para de sorprenderte
Te prometo que te haré feliz
Y si no puedo, lo voy a intentar
Y así finalmente, juntos para siempre
Mira al lado tuyo ahora ven y
Sé que es raro, el amor es así
Nunca para de sorprenderte
Te prometo que te haré feliz
Y si no puedo, lo voy a intentar
Y así finalmente, juntos para siempre
Todas estas luces, luces de ciudad
Con la noche se apagan
Llueve alrededor, pero pienso en ti
Todo se arregla y sale el sol
Porque soy así, una chica sencilla
Que al mundo va a cantar
Que te amo y lo sé
Con la noche se apagan
Llueve alrededor, pero pienso en ti
Todo se arregla y sale el sol
Porque soy así, una chica sencilla
Que al mundo va a cantar
Que te amo y lo sé
Mira el cielo e imagíname ahí
Mira al lado tuyo ahora ven y
Sé que es raro, el amor es así
Nunca para de sorprenderte
Te prometo que te haré feliz
Y si no puedo, lo voy a intentar
Y así finalmente, juntos para siempre
Mira al lado tuyo ahora ven y
Sé que es raro, el amor es así
Nunca para de sorprenderte
Te prometo que te haré feliz
Y si no puedo, lo voy a intentar
Y así finalmente, juntos para siempre
La felicidad de mis sueños
Esto es lo que siento por ti
Y mi corazón me llama
Yo te mostraré lo que hay que hacer
Y si nunca te lo dije
Que eres la cosa más preciosa que hay
Ven aquí, amor, ven aquí, amor
Esto es lo que siento por ti
Y mi corazón me llama
Yo te mostraré lo que hay que hacer
Y si nunca te lo dije
Que eres la cosa más preciosa que hay
Ven aquí, amor, ven aquí, amor
Mira el cielo e imagíname ahí
Mira al lado tuyo ahora ven y
Sé que es raro, el amor es así
Nunca para de sorprenderte
Te prometo que te haré feliz
Y si no puedo, lo voy a intentar
Y así finalmente, juntos para siempre
Udało się! Zaśpiewałam, najlepiej, jak tylko umiałam! - Brawo! Piękna piosenka, Francesco - odezwała się kobieta.
- Dziękuję - odpowiedziałam i wyszłam z sali.
- Byłaś niesamowita! - krzyknęła Cami.
- No, Angie była zachwycona! Pablo też! A Gregorio... nim się nie przejmuj. Jemu się nigdy nic nie podoba! - mówił Maxi.
- Maxi - zgoniła go wzrokiem - Dobra, chodźmy. Pokażę Ci wreszcie Studio - pociągnęła mnie za rękę dziewczyna. Nie zajęło nam to dużo czasu. Tak właściwie szkoła nie jest duża, ale jest niesamowita i tak!
- Dzięki za pokazanie mi szkoły, ale muszę już iść. Do jutra! - pożegnałam się i odeszłam. No cóż, muszę przecież pracować. Po 2 minutach dotarłam do celu. Przeszłam przez drzwi i stanęłam jak wryta.
- Tomas? - zawołałam w końcu. Chłopak za ladą się odwrócił.
- Francesca! - wyszedł na środek sali, a ja podbiegłam do niego i go przytuliłam. Tomas był Hiszpanem, poznanym przeze mnie podczas ostatnich wakacji - Co ty tu robisz?
- Pracuję! - uśmiechnęłam się, a on mi zawtórował - A ty? Myślałam, że jesteś w Hiszpanii!
- Byłem, ale od niedawna mieszkam tutaj.
- Tomas! Dlaczego nie ma Cię za ladą? - odezwał się srogi głos. Za nic bym nie pomyślała, że należy do mojego kuzyna [zmiana planów będzie kuzyn - mam fajny pomysł, w 7 rozdziale już zaktualizowane :-)] - Oh, Francesco. Nareszcie jesteś! Chodź ze mną na zaplecze, to dam ci twój fartuch i wszystkie niezbędne wskazówki - uśmiechnął się.
- Uwaga, będzie ich dużo - mruknął mi do ucha przyjaciel.
- Co takiego mówiłeś?! - wrzasnął. Heredia chyba nie utrzymuje dobrych stosunków z szefem.
*************************
Oto 9 rozdział :-) Wy chyba nie lubicie pisać co? Bo z komentarzami najlepiej wam nie idzie :-P Macie jakieś pomysły na następny rozdział? Nie wachajcie się! Bardzo mi tym pomożecie! :-] Piiiiiiiiiiiiiiiiiszcie :-P

świetny blog. zajrzałam na niego dzisiaj z nudów... no i tak jakoś zaczęłam czytać prolog i mi się spodobało... warto było tutaj wejść xD teraz będę czytała twoje opowiadanie. za chwilę się dodam do obserwatorów...
OdpowiedzUsuńfantastycznie piszesz dziewczyno <3 oby tak dalej xD
bardzo fajną historię Francesci stworzyłaś... nie mogłam się oderwać od twoich rozdziałów... historia jest taka inna i niesamowita ;) dobra... koniec mojego bezsensownego gadania, bo cię zanudzę xD
z niecierpliwością czekam na następny genialny rozdział. życzę weny xD
ps. mam nadzieję, że w wolnej chwili zajrzysz do mnie i skomentujesz ;) byłabym wdzięczna ;p
pozdrawiam
//Nati
Dzięki za komentarz, tak jakoś weszłam na bloga i nie chciało mi się pisać, a jak przeczytałam twój komentarz to mnie jakoś tak natchnęło :-P Już zaczynam pisać 10 :-) Jak skończę, to oczywiście zajrzę :-)
Usuń